niedziela, 12 maja 2013

Podlaskie Szeptuchy

Droga z mojego miasta na wschód była bardzo daleka ... ja która kocham swoje łóżko  , musiałam zerwać się o trzeciej w nocy by wyruszyć na spotkanie z ciekawością . Do wyjazdu namówiła mnie koleżanka , kobieta nie o byle jakim wykształceniu , osoba na wysokim stanowisku , - a wiadomo takie kobiety nie koniecznie wierzą w magię ...ich wskaźnikiem jest nauka. .Z początku obojętna , bijąca się z myślami ruszyłam w drogę tłumacząc sobie że droga jest tak długa iż nie mogę znajomej pozwolić by jechała sama .
Aż dziw że trafiłyśmy od razu tylko raz pytając jakąś babcię o drogę . Starowinka uśmiechnęła się jak dobry anioł wskazała drogę i z życzliwością na twarzy wyszeptała ..ja wiem po co tam jedziecie , niech wam pomoże i z uśmiechem na ustach poszła w swoja stronę . Mijałyśmy napisy w rosyjskim języku i niebieskie cerkwie stojące po drodze. Nagle droga zmieniła się w szeroka leśną ścieżkę , oblał mnie lekki strach , po obu stronach las i ani żywego człowieka , potem ukazało się pole ...szerokie duże puste pole , a na nim stał człowiek stary dokładnie taki jak z filmu ,,chłopi,, w czarnym kapeluszu , w białej koszuli , w tygodniu na szczerym polu ...długo patrzał w naszą stronę , wodził wzrokiem chyba tak długo aż samochód zaś nie zginął w płaszczu podlaskiego lasu ....... dziwny ...-pomyślałam , trochę jak zombi wyrastający spod przeoranej ziemi . Las ciągnął się sporą chwilę , po swojej prawej stronie na wyciągnięcie ręki miałam pas graniczny z Białorusią ....przez moją głowę skłonną do fantazji z lekkością wyobraźni przeleciał obraz rosyjskiej straży granicznej żądającej od nas paszportu którego przecież nie miałyśmy- i oczywiście wszystkich mrocznych konsekwencji z tym związanych.
Ku mojemu zadowoleniu las zaczął się przerzedzać a moim oczom ukazał się widok niemal bajkowy .
Przede mną jedna po drugiej pojawiała się drewniana chata , po obu stronach piaszczystej drogi rozkwitały kwiaty wiśni , wieś otoczona zielonymi polami z widokiem lasu w oddali , niebo dziwnie czysto błękitne i w koło wręcz ujmująca cisza ,- oniemiałam .
Poczułam się jak w innej epoce , jak w bajce ...... ludzie też tu byli inni , życzliwi , spokojni , na ich twarzach malował się uśmiech i spokój .
Bez trudu dotarłyśmy pod dom kobiety której szukałyśmy .Przywitać nas wyszedł bardzo sympatyczny starszy pan , chwile z nami zagadał zanim przyszła oczekiwana przez nas a właściwie wtedy jeszcze tylko przez moją koleżankę, kobieta . Kobieta zaprosiła moją znajomą a ja pozostałam na placu czekając .
W tym momencie podszedł do mnie nasz gospodarz i rozpoczął rozmowę a właściwie zagadywnie , słuchałam tego co mówił i starałam się zapamiętać , mówił spokojne co nóż pokazując palcem na jakieś drzewo lub roślinkę , tłumaczył co i jak z tym zrobić , mówił o rzeczach które są proste i oczywiste mimo że przez ludzi często zapomniane lub pomijane ....chłonęłam tą wiedzę . Słuchając go dostrzegłam dopiero oczy tego osiemdziesięcioletniego mężczyzny ...oczy które do niego nie pasowały były czyste , młode o kolorze lazuru , tak pięknego jak nigdy wcześniej nie widziałam . Obudziłam się z letargu i oddałam mu listy jakie miałam przygotowane od ludzi dla uzdrowicielki , zaskoczyło mnie że biorąc je powiedział że wie które z nich są szczere i że nie wszystkie prośby zostaną wysłuchane .Pogoda była śliczna jak zamówiona , słońce świeciło wysoko na niebie , otulał mnie lekki zefir było mi tak spokojnie i dobrze że nawet nie wiem kiedy wypowiedziałam że ja tu zostaje ....w uszach rozbrzmiały mi moje własne słowa . Staruszek , który wcale nie wyglądał na staruszka uśmiechnął się do mnie pobłażliwie i nawet nie zorientowałam się kiedy sobie poszedł .
Przysiadłam na drewnianych schodach i oddałam moje myśli rozkoszowaniu się urokiem okolicy gdy nagle jakiś mały urwis wyraźnie mnie zaczepiał . W okół mnie kręcił się mały szczęśliwy chłopczyk starając się zwrócić na siebie uwagę , nie pozwolił mi siebie nie zauważać i jego zaczepki robiły się coraz bardziej nachalne , próbowałam go zagadać ale mały chochlik nie odpowiadał na żadne z moich pytań , uśmiechał sie i chował by za chwilę zaś zwrócić na siebie uwagę .
Znajoma moja wyszła i przyszła moja kolej , zatrzymałam się przed drewnianymi schodami wahając się czy mam wejść , właściwie to po co ? przecież tak naprawdę to ja jestem szczęśliwa , nie mam kłopotów ani zmartwień większych od innych........ kobieta zawołała mnie do siebie moje nogi powoli przekraczały próg za którym ukazało się miejsce pracy uzdrowicielki , rozejrzałam się po ścianach na których widniały ikony i obrazy matki Jezusa , paliły się białe świece i w pomieszczeniu wydawało się duszno .... w mojej głowie kotłowały sie myśli , nie wiedziałam co mam pytać i po co tu jestem ...... i wtedy odezwała się ona .
Zaskoczyła mnie zwracając mi uwagę z miną kogoś kto nas strofuje i mówiąc o zdrowiu o które wcale nie dbam w głowie zabrzmiały jej słowa nakazujące leczyć się jak nie chcę dla siebie to dla rodziny ...cholera pomyślałam ....właściwie to ma rację . Obiecałam że wykupie mi polecone przez nią leki i dostosuje się do jej zaleceń oraz to że zadzwonię informując ją jak tylko wyjdę z apteki .Podziękowałam i chciałam uciekać ale kobieta mnie zatrzymała ... wiesz mówi mam przekaz , ktoś kto umarł jest przy tobie i on cię pilnuje , chodzi za tobą on kocha cię miłością poza grobową .. ,, ale ja nie chcę żeby cię kochał ,, niemal krzyknęła , po chwili zniżyła głos i spokojnie ciągła rozmowę ... to są dwa światy on jest po drugiej stronie a ty jesteś tutaj , idź na cmentarz i mu powiedz że nie chcesz jego miłości .Przerażona słuchałam co ona do mnie mówi nie mogąc poukładać rozbieganych myśli i nagle mnie olśniło ..... Karol , to przecież Karol od roku nie żyje ... Nie wiem skąd to wiedziała , nie wiem jak powtarzałam za nią słowa modlitwy i jak znalazłam się w samochodzie , pamiętam jeszcze jej uśmiech i przyjacielski uścisk na pożegnanie .Wyjechałyśmy z tej krainy baśni ale droga już nie była tak prosta i łatwa , pogubiłyśmy się i nadrobiły kilometrów a ja przez większość drogi gorączkowałam i mocno się pociłam .......... może wychodziła ze mnie choroba ???